2018/12/17

Chapter I

W ten piękny, majowy dzień autobus opuściła pewna, również urodziwa kobieta. Posiadała krótkie, różowe włosy i zielone oczy, a ubrana była w zwyczajny, luźny strój, jaki zwykle zabiera się w podróż. Jej uroda przykuwała uwagę ludzi znajdujących się wokół. Próbowała sprawiać wrażenie obojętnej na ich zachowanie, nie miała zamiaru koncentrować się na ciekawskich wycieczkowiczach. Osądziła, że czasem lepiej zachować odrobinę pasywności, niż gwałtownie reagować na nieprzyzwoite zachowanie ze strony innych.
Wysiadając z pojazdu nie mogła nacieszyć swojego wzroku. Pierwszy raz przebywała w Konoha – miejscowości znajdującej się w Alpach Japońskich, jednych z najpiękniejszych pasm górskich tego kraju. Przeszła parę kroków, po czym zatrzymała się i z niedowierzaniem pooglądała okolicę. Zauważyła, że inni postąpili podobnie, owe miejsce przypominało krainę wiecznej szczęśliwości, miejsce, o którym człowiek marzył od zawsze. Poniekąd odczuwała podobne doznanie, w końcu nie pojawiła się tutaj bez powodu. Może nie nazwałaby Konohy rajem, aczkolwiek musiała przyznać w duchu, że krajobraz robił wrażenie.
Natychmiast skarciła siebie za podobne myśli, wiedziała, że nie mogła pozwolić sobie na zauroczenie w tym miejscu. Nie przyjechała tutaj odpoczywać, Konoha stanowiła tylko kolejny przystanek w ekspedycji, jaką odbywała. Pragnęła wyjechać stąd, raz na zawsze opuścić swój ojczysty kraj. To nie tak, że go nienawidziła, przeszłość zmuszała ją do podjęcia nietypowych, a dla niektórych nawet zaskakujących kroków. Hipnotyzujące widoki zdawały się próbować ją powstrzymać. Wielka nawałnica uczuć zaczęła ogarniać jej duszę, również nakłaniając do pozostania na wyspie Honsiu i rozpoczęcia wszystkiego od nowa.
Człowiek został stworzony po to, aby sam móc pokierować swoim bytem, zwalczając po kryjomu  przeciwności losu. Kobieta nie należała do osób, które potrafiły pogodzić się z istniejącą rzeczywistością. Kiedy większość z nas stawiłaby czoło napotkanej trudności, ona wybrałaby najprostszą drogę, jaką jest dezercja. I tak też było w istocie. Ucieczka stała się dla niej celem, który musiała osiągnąć, nie bacząc nawet na sytuację finansową.
Nic nie stało jej na przeszkodzie, poza dociekliwymi ludźmi, których choćby chciała, nie dała rady uniknąć. Odkąd opuściła Fukuokę, miała wrażenie, jakby stała się czymś nadzwyczajnym dla innych mieszkańców Japonii. Od dłuższego czasu żaden z obywateli rodzimego miasta nie raczył obdarować jej swoim towarzystwem, jakby była dla nich czymś niewidzialnym. Trudno było pojąć,  czemu poza Fukuoką sprawy miały się nieco inaczej.
Posiadała różne koncepcje, związanie z wyborem podróży. Na początku obstawiała wylot do Korei Południowej, jednakże szybko zrezygnowała z tego pomysłu, ponieważ spora ilość osób, których znała przeprowadziła się do tego kraju. Po kolei wykreślała kolejne możliwości, odrzucając Hiroszimę, Sapporo, czy Tokio. Długo kontemplowała nad decyzją zamieszkania za granicą, aczkolwiek żadna inna możliwość nie wchodziła w grę. Jeśli chciała resztę życia spędzić spokojnie, musiała zażegnać miejsca, które doprowadziły do jej destrukcji.
Niespodziewany uśmiech zagościł na jej twarzy. Od dziecka zarzekała się, że na zawsze pozostanie w Japonii, i przez długi okres czasu na to wyglądało. Dopiero z czasem zdała sobie sprawę, że najróżniejsze zmiany przychodzą nagle i omiatają niczego nieświadomego człowieka. Choć chciała się poddać, postanowiła zawalczyć.
Spoglądnęła na wyświetlacz swojego Smartphona. Nadeszła pora na rozglądnięcie się po miejscowości. Z bólem próbowała odwrócić wzrok od widoków. Góry, których szczyty pokrywał śnieg, lodowaty strumyk przepływający obok drogi, czy zielone drzewa – to wszystko nie zamierzało wypuścić jej ze swojego uchwytu. Doznała dziwnego ukłucia w sercu, zdając sobie sprawę, że nigdy już tutaj nie wróci. Próbowała na próżno pocieszyć się innymi, również pięknymi miejscami na świecie.
Kątem oka zobaczyła, że jakiś mężczyzna zaczął zbliżać się w jej stronę. Poczuła, jak serce gwałtownie podeszło jej do gardła. Osobnik podróżował w tym samym autobusie i najwidoczniej zainteresował się jej jestestwem. Przez chwilę wmawiała sobie, że nieznajomy chciał tylko rozejrzeć się po okolicy, ale najwidoczniej myliła się.
– Cudowne widoki, czyż nie? – zapytał, choć nie zamierzała mu odpowiadać. – Pierwszy raz w Konoha, prawda? Wybacz za moją wścibskość, ale zwróciłem uwagę, że przyjechałaś sama. Dość często podróżuję tutaj i jeśli byś chciała, mógłbym zostać twoim przewodnikiem.
Alvaro puścił jej uwodzicielskie oczko. Kobieta myślała, że się porzyga.
– Dziękuje, ale nie będzie to konieczne – odparła, starając się zachować grzeczny ton.
– Na pewno? – Wyglądał na rozczarowanego jej odpowiedzią. – Jestem Hisao. Z przyjemnością poznałbym twoje imię – dodał, nieświadomie przyprawiając ją do zażenowania.
– Yua – rzuciła szybko i bez zastanowienia. Nie lubiła kłamać, ale od jakiegoś czasu łgarstwo stało się jej motywem przewodnim.
Hisao nie był jedynym, który próbował nawiązać z nią konwersację. Każdemu osobnikowi podawała inne, fałszywe imię, chcąc pozostać w pewnym stopniu anonimowa. Zazwyczaj rozmowy z nimi nie trwały dłużej niż trzy minuty, w końcu zdawali sobie sprawę, że miała ich głęboko gdzieś.
– A co z moją propozycją? – Nie dawał za wygraną.
– Przepraszam, ale muszę już iść. Ktoś właśnie na mnie czeka.
Kończąc, odwróciła się i pospieszyła w kierunku miasteczka. Ponownie zachowała się nieuczciwie, tak naprawdę nikt jej nie oczekiwał. Tylko w podobny sposób potrafiła go zlać, nie powinna była uczestniczyć w żadnych rozmowach.
Znajdując się w centrum miejscowości, zrobiła się głodna. Nie jadła od rana, a zbliżało się popołudnie, więc żołądek dawał o sobie znać. Po długim namyśle zdecydowała się na włoską restaurację. Chwilę zajęło, zanim zamówiła cokolwiek. Pierwsze co zrobiła, to zeskanowała wzrokiem wszystkich klientów. Wolała dmuchać na zimne, mimo że możliwość spotkania kogoś znajomego wynosiła mniej niż zero. Kiedy zrozumiała, że jest bezpieczna, zajęła miejsce najbardziej wciśnięte w róg.
Nazywała się Sakura Haruno i pochodziła z kompletnie innej części wyspy. Przebyła wiele kilometrów, tylko po to, aby zatrzymać się na parę dni i zacząć obmyślać dalszy plan działania. Z każdą kolejną miejscowością zmieniała trasę, starając się uniknąć popełnienia jakiegokolwiek błędu. Wszystko musiało być idealnie rozpracowane, nie mogła pozwolić sobie na odniesienie porażki.
Po czterdziestu minutach kelner przyniósł jej potrawę. Zapach lasagne sprawił, iż zabrała się od razu do konsumpcji. Odprężyła się na moment, próbując odepchnąć niechciane myśli, związane z zaplanowaną przyszłością. Brakowało jej takiej chwili, przez ostatnie tygodnie żyła w ciągłym stresie, nie mogąc skupić się nawet na banalnych czynnościach.
Żaden klient lokalu nie zawracał sobie głowy zielonooką Sakurą. W porównaniu do dziwaków podróżujących tymi samymi środkami lokomocji co ona, tych tutaj nie obchodziła obecność samotnie tułającej się kobiety, posiadającej na karku dwudziesty ósmy rok życia. Jedni z pewnością woleli delektować się potrawami, drudzy byli zajęci rozmowami z towarzyszami, zaś tych ostatnich uwagę przykuła policja, która niespodziewanie wtargnęła do budynku.
Haruno zauważyła ich już za oknem, zanim zjawili się w restauracji – dwójka mężczyzn, ubranych w charakterystyczne stroje, idących pewnym krokiem i przynoszących za sobą napiętą atmosferę. Poruszając się obok siebie, tworzyli wspólnie pewien kontrast. Ten, który znajdował się bliżej niej był niski i czerwono włosy, zaś jego kompan wysoki oraz czarnowłosy. I to właśnie na niego zwróciła uwagę.
Chęć przyglądnięcia się przystojniakowi wygrała nad rozsądkiem. Nie zwróciła uwagi, że zatrzymała widelec w połowie drogi do ust. Dawno nie miała okazji popatrzyć na tak apetycznego mężczyznę. Nie potrafiła sobie przypomnieć, czy w ostatnim czasie ekscytowała się kimkolwiek.
Policjanci poprosili kelnera o rozmowę z właścicielem lokalu. Czekając, dyskutowali ze sobą zawzięcie. W końcu ten wyższy rozglądnął się po ludziach, siedzących przy stołach. Być może nie zatrzymałby wzroku na Sakurze, gdyby nie fakt, iż wpatrywała się w niego, niczym w obrazek. Kobieta, speszona i zakłopotana, spuściła wzrok, odkładając zawartość jedzenia z widelca z powrotem na talerz. Gliniarz szepnął coś towarzyszowi do ucha.
Policzki Sakury momentalnie pokryły się rumieńcem. Przez swoją niekompatybilność o mało nie przyciągnęła do siebie kolejnego knypka. W jednej sekundzie ucieszyła się z wyboru miejsca najbardziej oddalonego od baru, w przeciwnym wypadu mężczyzna mógłby do niej zagadnąć. A wcześniejsi fatyganci dostatecznie jej wystarczali.
Co za wstyd! – przeszło jej przez myśl. Uniosła powoli wzrok, chcąc upewnić się, czy gliniarz nie zaniechał swojej czynności i z ulgą mogła stwierdzić, iż wyczekiwał z niecierpliwością właściciela, nie odzywając się nic więcej do towarzysza. Chwilę czekali na jego przybycie. Postarzały tłuścioch z siwym wąsem raczył pojawić się po piętnastu minutach. Sprawiał wrażenie, jakby spodziewał się ich obecności, choć wyraz jego twarzy mógłby niektórych zmylić.
Policjanci zerknęli na siebie w tej samej chwili. Niski pokiwał powoli głową, dając znać, że jemu przypada rozpoczęcie rozmowy. Starał się wyglądać poważnie, choć młoda uroda za bardzo nie chciała mu tego umożliwić. Z wyglądu przypominał  czternastoletniego chłopczyka, który powinien siedzieć w domu i grać na komputerze, niż bawić się w dorosłego detektywa.
– Wiadomo panu o napaści na sąsiedni sklep? – zaczął.
Usta właściciela zmieniły się w wąską linię.
– Znam szefa, który w nim stacjonuje. Zdążył mnie poinformować.
– W takim razie mamy wiele pytań do zadania i bylibyśmy wdzięczni, jakby pan udzielił na nie odpowiedzi.
Grubas pokiwał powoli głową. Gestem dłoni zaprosił ich na zaplecze. Wystarczająco zdążyli zaciekawić klientów. Kiedy zniknęli, inni powrócili do swoich czynności, poza kelnerami, u których owe najście wywołało furorę. Zamiast zając się gośćmi, woleli dociekać prawdy.
Haruno musiała upomnieć się o zapłatę za obiad. Wychodząc, odpaliła na telefonie wszystkie możliwe noclegi, znajdujące się w pobliżu. Nie wiedziała, na ile tutaj zostanie, aczkolwiek zamierzała przez dwa dni przeanalizować plan działania. Z Konohy musiała przedostać się do większego miasta, które posiadało port lotniczy. Zrezygnowała z korzystania z Shinkansen’a, preferowała dłuższe i powolniejsze podróże. Uważała, że byłoby to zbyt podejrzane, jakby nagle zdecydowała się szybko opuścić Japonię. Chciała, aby jej poczynania uchodziły za nadzwyczajnie. Poruszała się od miejscowości do miejscowości, unikając dalekich dystansów jednym przewoźnikiem.
Westchnęła przeciągle i ruszyła przed siebie. Musiała oszczędzać pieniądze, więc liczyła znaleźć wolny, jednoosobowy pokój w najtańszym hotelu. Zachwyt nad przystojnym mężczyzną ulotnił się szybciej, niż się spodziewała. Ponownie skupiła się na tym, co było w obecnym momencie najważniejsze. Otwierając portfel przeliczyła gotówkę i sprawdziła, czy karta znajdowała się na swoim miejscu. Szukając jej, natrafiła na swój dowód osobisty, do którego musiała się przyzwyczaić. Widniało na nim jej nowe imię, nazwisko pozostawiła w spokoju.
A brzmiało ono Mio.


***



Itachi Uchiha z zadowoleniem opuścił budynek Komendy Głównej w Konoha. Od samego początku marzył o powrocie do domu. Mimo iż lubił swoją pracę, jedyne na co miał ochotę to zając się tylko i wyłącznie własnymi przyjemnościami. Dzisiejszy dzień sprawiał, iż ciężko mu było skupić się na sprawie związanej z napaścią. W głowie posiadał jeden wielki mętlik. Gdyby nie jego towarzysz, z pewnością dostałby upomnienie za brak zaangażowania w zgłoszenie. A nie zamierzał ponieść takiej porażki, w końcu był jednym z lepszych policjantów tej zafajdanej dziury.
Mężczyźni nie dowiedzieli się niczego sensownego w restauracji. Ten niższy – Sasori, dostawał szaleju, starając się wydobyć cokolwiek sensownego od tłuściocha, który posiadał więcej ciała niż rozumu. Mimo iż oboje właściciele znali się bardzo dobrze, to w żaden sposób nie ułatwiło im to dojścia do prawdy.
Itachi’emu zrobiło się niedobrze na samą myśl o kolejnych zmarnowanych wieczorach, które będzie musiał poświecić na rozpatrywaniu napaści. Uwielbiał swoja pracę, ale wolał zajmować się morderstwami, gwałtami bądź wypadkami. Kradzieże wydawały mu się nudne, może dlatego, że z reguły nie ponosiły za sobą śmiertelnych ofiar. Dlatego kiedy wracali wspólnie z restauracji usiłował namówić Sasori’ego, aby wziął wszystko na swoją głowę. Spodziewał się jednak niezgody z jego strony.
Jego towarzyszowi nie przeszkadzały żadne zlecenia. Nie mógł sobie pozwolić na bycie wybrednym, poza sobą miał do wyżywienia dziecko, a Itachi jedyne na co wydawał pieniądze to na swoje własne potrzeby. Mimo wszystko nie lubił samotnie rozwiązywać „zagadek”, od samego początku stanowili z Uchihą zgrany duet i tym razem pragnął, aby nie było inaczej.
Czarnowłosy nigdy nie posiadał szczęścia do kobiet. Był grubo po trzydziestce i jedynie kontakt z przeciwna płcią miał podczas rozmowy z właścicielką, u której wynajmował segment mieszkalny. Od czasu do czasu udawało mu się przyprowadzić jakąś średniej klasy sztukę, ale z reguły ich romansowanie nie trwało długo. Potrzebował kogoś, kto zrozumiałby jego nietypową osobowość, ale zdawał sobie sprawę, że takowa osoba istniała tylko i wyłącznie w jego głowie…
Skierował się do swojego Mitsubishi, którym parkował zawsze w jednym miejscu. Od początku swojej kariery zaklepał je sobie i nikt inny nie miał prawa go zająć. Pilnował go, niczym oka w głowie i nie jeden z nowych gliniarzy odczuł skutki zatrzymania samochodu na niewłaściwym stanowisku. Kiedy usadowił się na siedzeniu, włączył stacyjkę i wyjechał z terenu komendy. Choć Konohy nie można było zaliczyć do dużych miast, to posiadała dość spory ruch na ulicach, ze względu na turystów, którzy nie brakowało w żadnej porze roku.
Dzisiejszego dnia zakorkowali główną i zarazem najszybsza drogę, jaką Itachi wracał do domu. Zaklną pod nosem, posuwając się wśród sznurku samochodów. Cierpliwość upuszczała go z każdą kolejną minutą. Mógłby rzec, iż tylko stał w jednym miejscu, nie mając możliwości dotrzeć do celu. Zadecydował skręcić na najbliższym skrzyżowaniu i pojechać inną, nieco dłuższą trasą. Zanim się do niego dobił o mało nie został staranowany przez ciężarówkę, której kierowca stracił najwidoczniej ostatki zimnej krwi.
Wkurwiony Uchiha rozsunął szybę, wyzywając gościa i pokazując mu na samym końcu środkowy palec. Na dodatek wrył się przed jego pojazd, aby dać mu nauczkę i czym prędzej skręcił, pozostawiając za sobą rażący uszy pisk opon. Kiedy nie spieszył się do domu, zawsze wracał do niego wcześnie, natomiast jak zamierzał czym prędzej odpocząć we własnym pokoju, wszystko musiało zepsuć jego plany. Zwłaszcza, gdy wyjątkowo nie potrafił poukładać swoich myśli.
W nocy nawiedził go pewien sen. Nie stanowił dla niego zaskoczenia, ponieważ pojawiał się wiele razy i za każdym razem ponosił za sobą te same konsekwencje. Przebywał w nim w jakimś lokalu, rozkoszując się wyjątkowo gwieździstym niebem. Poznał tam kobietę o wyjątkowej urodzie. Spodobała mu się, a pod sam koniec spowodował wypadek, potrącając ją.
Mio, przedstawiła się jako Mio – rozpatrzył, mijając najbiedniejsze osiedle Konohy.
Ile razy śnił o nieznajomej Mio? Nie potrafił zliczyć. Jednego był pewny, dziewczyna wyglądała nieziemsko, więc niemożliwe, aby kiedykolwiek nadarzyła się okazja, żeby ją poznać. Wierzył, iż każdemu człowiekowi jest przypisane, czy spędzi życie przy boku ukochanej osoby, bądź samotnie. Według niego należał do tej drugiej grupy.
Mimo wszystko tajemnicza kobieta nie dawała mu spokoju od paru dobrych lat. Pojawiała się w różnych snach, w wielorakich sytuacjach, niekonieczne podczas tej samej fabuły spoczynku. Aczkolwiek od ponad miesiąca, co najmniej raz w tygodniu, Itachi budził się z walącym sercem przez Mio, która mimo uderzenia z maską jego Mitsubishi, wciąż miała siłę wyjawić swoje imię, miano cechujące piękną więź.
Więc co to mogło oznaczać? Czyżby chwila spotkania dziewczyny zbliżała się coraz bardziej? Na pewno nie, pomyślał. Na takie sytuacje nie ma miejsca w realnym świecie. Jedyne co mu pozostało, to pogodzić się z losem.
Powoli opuszczał teren zabudowany i skierował się w stronę tej części Konohy, na której mieściło się wiele hoteli i miejsc, w których tacy jak on mogli spokojnie wegetować i nie płacić dużych rachunków. Gdyby mógł wracać starą trasą, dawno odpoczywałby na fotelu, pijąc kawę i kontemplując. Napisanie raportu mógł odłożyć na wieczór, w końcu i tak nie miał zbyt wiele rzeczy, jakie mógłby w nim zawrzeć.
Przed sobą miał do pokonania ostry zakręt. Nie było by w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, iż nagle wyłoniła się z niego osoba, która zapewne szukała jakiegoś noclegu. Uchiha, pomimo hamowania, nie zdążył się zatrzymać.
Rąbnął w ciało.
Zobaczył, że odrzucił osobę parę metrów dalej.
I okazała się nią kobieta o niespotykanym kolorze włosów.


***



W nowoczesnym mieszkaniu, blisko centrum Fukuoki, siedziała na białej kanapie blond włosa kobieta. Przeglądała stare zdjęcia, starając przypomnieć sobie czasy, w których uczęszczała do szkoły, miała czas na imprezy oraz próbowała różnych rzeczy, na przykład zielska i alkoholu. Teraz była już dojrzałą kobietą, nie zajmującą się podobnymi bzdetami. Miała na głowie prace, prowadzenie lokum i utrzymanie dobrych stosunków ze swoim narzeczonym.
Od dłuższej chwili przyglądała się fotografiom, na których widniała inna, nietypowa dziewczyna z różowymi włosami. Miała z nią wiele zdjęć, począwszy od podstawówki do szkoły średniej. Przez pewien okres były ze sobą nierozłączne, jako najlepsze przyjaciółki wiedziały o sobie wszystko. Razem balowały, podrywały chłopaków i nie nudziły się swoim towarzystwem. Niektórzy przezywali je „psiapsiółki”, aczkolwiek dla dziewczyn owe określenie nie brzmiało obraźliwie, w końcu nie ukrywały przed innymi swoich relacji.
Blondynka westchnęła przeciągle, nie mogąc zmusić się do odłożenia zdjęć. Momentalnie powróciła do wspomnień, czując, jakby wydarzyły się dopiero wczoraj. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz widziała się z przyjaciółką. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy miała miejsce ich finalna konwersacja. Jedyne co miała na uwadze to fakt, że się pokłóciły.
Z namysłu wyrwał ją odgłos zamykanych drzwi. Spoglądnęła na zegarek, uświadamiając sobie, że zmarnowała prawie dwie godziny. W wejściu do salonu ukazał się przystojny mężczyzna. Uniósł brwi ze zdumienia, jakby nie mogąc uwierzyć w to co widział. Kobieta również sprawia wrażenie zaskoczonej swoim zachowaniem. Nigdy nie przypuszczałby, że mogłaby poświecić tyle czasu dla pozostałości z przeszłości.
– Mógłbym się dowiedzieć, co wyprawiasz? – odezwał się, podchodząc i dając jej całusa na powitanie.
– Nic szczególnego – odparła, odwzajemniając gest. Uwielbiała, kiedy jej narzeczony wracał z roboty. Niczego tak nie cierpiała, jak samotności.
– Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie. – Zaglądnął do zawartości fotografii i zamarł. – Ino…
Wiedziała, że tak zareaguje.
– Nie musisz o nic więcej pytać – rzuciła, nie chcąc kontynuować tego tematu.
Sai wciąż nie wyglądał na przekonanego. Nie zdziwiła się jego reakcją, wiedział o wszystkim i nigdy nie pochwalał jej za czyny, jakich dopuściła się w przeszłości.  
– Spodziewałbym się każdego, ale nie Sakury.
Yamanaka wzruszyła ramionami. W jednym momencie pożałowała, iż nie skończyła wcześniej owej czynności.
– Tak mnie wzięło na wspominki.
– Posłuchaj – rozkazał, siadając obok i łapiąc twarz ukochanej w swoje dłonie. Nie pierwszy raz starał się jej wbić do głowy, aby zaprzestała swoich zamiarów.– Nie macie ze sobą kontaktu od dawna. Więc chcesz mi wmówić, że po prostu zechciałaś patrzeć na jej osobę? Wiesz, że mnie nie okłamiesz!
Pieprzony detektyw, rzuciła w myślach. Czasami jego zdolności szpiegowskie działały jej na nerwach. W końcu miał racje, nie potrafiła przy nim ściemniać.
– Na pewno chcesz wiedzieć? – Wolała się upewnić. Zauważyła jak pewnie kiwną głową. – Tęsknie za nią – szepnęła.
Nastała chwila nieprzyjemnej ciszy, czyli czegoś, co doprowadzało ją do szewskiej pasji.
– Że co?!
– Wiedziałam, że tak zareagujesz…
– Chcesz mi powiedzieć, że nagle masz poczucie winy za to co zrobiłaś?
– Ja? – Wezbrała w niej złość. – Sakura również nie była święta!
Mężczyzna przewrócił oczami, zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie stworzył pretekst do sprzeczki.
– Wiesz co mam na myśli.
– Mówiłam ci, że on mnie wybrał sam.
– Mogłaś nie zdecydować się na ten związek.
– Sai!
– Dobra, już się zamykam!
Przyjaźń Ino i Haruno miała swoje zakończenie przez jednego mężczyznę, w którym zakochały się obie. Żadna z nich nie zamierzała odpuścić, po czym on zwracał uwagę tylko na Yamanakę.
Gdyby blondynka mogła cofnąć się do przeszłości, zapewne nie zgodziłaby się na więź z kimś, w kim od dłuższego czasu podkochiwała się Sakura. Zdawała sobie sprawę ze swojego samolubnego zachowania, aczkolwiek ich związek nie trwał wiecznie, a Haruno mimo wszystko nie zamierzała powrócić do dawnych relacji.
– Mimo wszystko jesteś pewna, czy chcesz odnowić waszą bliskość? – Sai wciąż nie wydawał się być przekonany.
– Z nikim się tak dobrze nie trzymałam, jak z nią – ciągnęła. – Owszem, mogłam postąpić inaczej, dlatego nie pierwszy raz zastanawiam się nad spróbowaniem wszystkiego od nowa. Z drugiej strony, czemu tylko mi ma na tym zależeć?
– Ponieważ to dzięki niej go poznałaś.
Ino wyglądała, jakby spodziewała się takowej odpowiedzi. Przegryzła dolną wargę, czując narastający w głowie mętlik.
– Dlatego będzie najlepiej, jeśli pierwsza wyciągnę dłoń.
Odczuła jak Sai objął ją ramieniem. W drugiej ręce przeglądał fotografie, parskając przy niektórych śmiechem. Yamanaka próbowała się rozluźnić, mocniej przytulając się do jego ciała. Musiała wymyślić plan, w jaki sposób dotrzeć do Haruno i nakłonić ją do odnowienia relacji. Zdawała sobie sprawę, że zadanie nie będzie należeć do najprostszych, aczkolwiek warto było spróbować.
Jej narzeczony miał rację, poczucie winy ściskało ją w sercu. Dawny chłopak stał się dla niej ważniejszy od przyjaciółki. Musiało minąć sporo czasu, zanim zrozumiała swój błąd. Nie oczekiwała pozytywnej reakcji ze strony Sakury. Będąc na jej miejscu, nie potrafiłaby osądzić, czy sama wybaczyłaby komuś takie świństwo. Uratowanie ich więzi stało się jej pierwszorzędnym obowiązkiem. Była gotowa zaryzykować.
Szkoda tylko, że nie wiedziała, iż Haruno przebywała w tym momencie na innej wyspie Japonii.



OD AUTORA: Ajajaj! Pierwszy rozdział mamy już za sobą ^^ Coś za przyjemnie mi się go pisało, a z reguły, kiedy tak mam, to mi nic nie wychodzi XD Niektóre akapity poprawiałam z kilka razy, ale w moim przypadku i tak ich było dość mało. 

Zamierzałam go opublikować przed świętami. Niby zbliża się wolne, a tu jednak wcale takiej laby nie będzie, zważywszy, że mam taką robotę, do której być może zawitam w Wigilię, bądź na Boże Narodzenie. Jak sobie pomyślę, ile mnie czeka do zrobienia w tygodniu, to mam ochotę otworzyć okno, wyskoczyć i dziękować w trakcie, że nie mieszkam na parterze. 

Jak na razie dowiedzieliście się, kim jest tytułowa Mio, ale co będzie miała wspólnego z tą, która nawiedza Itachiego w snach? :>
Im częściej przeglądam rozpiskę rozdziałów tego opowiadania, tym coraz bardziej mnie świerzbią łapki, aby przysiąść do chapteru drugiego! Ale nie wolno, najpierw pora chociaż zacząć kolejne notki na innych blogach xD A tutejszy art (według mojej koncepcji) przedstawia jedno ze zdjęć Ino i Sakury z czasów "młodości".

Mam nadzieję, że notka się podoba. Jestem mile zaskoczona ilością wyświetleń, zważywszy na fakt, iż dopiero pojawiły się tutaj dwa posty.
Naprawdę jesteście kochani <3! 

10 komentarzy:

  1. Wciąga! I to bardzo!
    Było kilka literówek i błędów ortograficznych, w oczy rzuciło się też słowo "blondwłosa", którego chyba nie znajdziemy w słowniku :P Jednak to tylko drobiazgi, także nie przejmuj się! :)
    Kurde, ale mi dałaś zagwozdkę - czemu Sakura ucieka, jak będzie wyglądać jej relacja z Itachim, czy Ino ją odnajdzie? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi! :(
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział - historia strasznie mnie zaciekawiła :)
    Dużo weny życzę i wesołych świąt! <3
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie nie zwróciłam uwagi na mój błąd ortograficzny. Dziękuję bardzo za zwrócenie mi uwagi! Jest to ważne dla mnie, ponieważ wiem, gdzie co i jak powinnam zmienić :)

      Z kolejnymi notkami będziecie się dowiadywać coraz więcej. Hyhy aż sama chciałabym mieć już napisane rozdziały do przodu <3 Oj relacja naszych kochasiów będzie dość... nietypowa xD Znaczy, mam nadzieję, że uda mi sie ją w taki sposób przedstawić.

      Tak się cieszę, że zaglądnęłaś tutaj i pozostawiłaś po sobie opinię <3 Również oczekuję u ciebie kolejnych rozdziałów!

      Wesołych świąt <3!

      Usuń
    2. [PS Dopiero zwróciłam uwagę, że linki do zakładek noszą fajne nazwy :P Otwórz w nowej karcie i spójrz na link :DDD]

      Usuń
    3. O NIEEEEE HAHAHAHAHAHAHHAHAHAH! To sie mi nigdy nie zapisywało, a z reguły na początku jak tworzę bloga daje byle co, żeby było napisane XD Chyba od nowa je muszę dać bo aż mi wstyd XD Czemu zawsze się zbłaźnię !

      Usuń
    4. Mi tam się podoba, ważne że „polecane” są „polecane”, a nie kupa xddd

      Usuń
  2. Hej!
    Muszę szczerze stwierdzić, że historia mnie zainteresowała, bo naprawdę bardzo lubię ItaSaku i uważam, że ta para ma duży potencjał. Tym bardziej, że uwielbiam Itachiego.
    Mam nadzieję, że relacja Sakury i Ino odnowi się, bo razem tworzą fajny zespół.
    Czekam również niecierpliwie na wątek ItaSaku oraz jak potoczy się ich życie...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ich wspólna relacja potoczy się dość "nietypowo" XD. Dziękuję bardzo, że tutaj zajrzałaś kochana <3 Oj tak, ostatnio na ItaSaku mam taką samą fazę jak na SasuSaku (co ten blogspot robi z człowiekiem XD). Kto nie kocha Itasia <3!

      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Kurde, nie spodziewałabym się, że akcja z prologu okaże się snem! No i w dodatku przełożyła się po latach na rzeczywistość, to aż niemożliwe :D Ciekawe jak zareaguje Sakura, kiedy się ocknie... bo mam nadzieję, że nic złego jej Itaś nie zrobił ;-;

    Shiranka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemożliwe zawsze może okazać się możliwe, a tym bardziej w opowiadaniach :D Choć w kanonie znamy Itasia z innej strony, tak tutaj będzie miał inne podejście do panny Haruno :> Jestem fanką nietypowych relacji między postaciami. Nie zamierzam stworzyć jakiegoś creepy love story, aczkolwiek między naszymi bohaterami zrodzi się coś, co w naszej rzeczywistości mogłoby się wydarzyć między nieco klepniętymi na umysł ludźmi ^^

      Usuń
  4. Dobra, powoli powracam do blogosfery, węc też powoli nadrabiam zaległości. Na razie daję tylko taki znak, że jestem. Rozdział przeczytałam i mocno mnie on zainteresował. Sporo tajemnic. Ciekawi mnie, czemu Sakura podróżuje, zmieniła imię i czy to Sasuke jest tym mężczyzną, przez którego rozpadła się jej przyjaźń z Ino.
    Początek historii jest nurtujący!

    OdpowiedzUsuń