W ten piękny, majowy dzień
autobus opuściła pewna, również urodziwa kobieta. Posiadała krótkie, różowe
włosy i zielone oczy, a ubrana była w zwyczajny, luźny strój, jaki zwykle zabiera
się w podróż. Jej uroda przykuwała uwagę ludzi znajdujących się wokół. Próbowała
sprawiać wrażenie obojętnej na ich zachowanie, nie miała zamiaru koncentrować
się na ciekawskich wycieczkowiczach. Osądziła, że czasem lepiej zachować
odrobinę pasywności, niż gwałtownie reagować na nieprzyzwoite zachowanie ze
strony innych.
Wysiadając z pojazdu nie mogła
nacieszyć swojego wzroku. Pierwszy raz przebywała w Konoha – miejscowości
znajdującej się w Alpach Japońskich, jednych z najpiękniejszych pasm górskich
tego kraju. Przeszła parę kroków, po czym zatrzymała się i z niedowierzaniem
pooglądała okolicę. Zauważyła, że inni postąpili podobnie, owe miejsce
przypominało krainę wiecznej szczęśliwości, miejsce, o którym człowiek marzył
od zawsze. Poniekąd odczuwała podobne doznanie, w końcu nie pojawiła się tutaj
bez powodu. Może nie nazwałaby Konohy rajem, aczkolwiek musiała przyznać w
duchu, że krajobraz robił wrażenie.
Natychmiast skarciła siebie za
podobne myśli, wiedziała, że nie mogła pozwolić sobie na zauroczenie w tym
miejscu. Nie przyjechała tutaj odpoczywać, Konoha stanowiła tylko kolejny
przystanek w ekspedycji, jaką odbywała. Pragnęła wyjechać stąd, raz na zawsze
opuścić swój ojczysty kraj. To nie tak, że go nienawidziła, przeszłość zmuszała
ją do podjęcia nietypowych, a dla niektórych nawet zaskakujących kroków.
Hipnotyzujące widoki zdawały się próbować ją powstrzymać. Wielka nawałnica
uczuć zaczęła ogarniać jej duszę, również nakłaniając do pozostania na wyspie
Honsiu i rozpoczęcia wszystkiego od nowa.
Człowiek został stworzony po to,
aby sam móc pokierować swoim bytem, zwalczając po kryjomu przeciwności losu. Kobieta nie należała do
osób, które potrafiły pogodzić się z istniejącą rzeczywistością. Kiedy
większość z nas stawiłaby czoło napotkanej trudności, ona wybrałaby najprostszą
drogę, jaką jest dezercja. I tak też było w istocie. Ucieczka stała się dla
niej celem, który musiała osiągnąć, nie bacząc nawet na sytuację finansową.
Nic nie stało jej na
przeszkodzie, poza dociekliwymi ludźmi, których choćby chciała, nie dała rady
uniknąć. Odkąd opuściła Fukuokę, miała wrażenie, jakby stała się czymś
nadzwyczajnym dla innych mieszkańców Japonii. Od dłuższego czasu żaden z
obywateli rodzimego miasta nie raczył obdarować jej swoim towarzystwem, jakby
była dla nich czymś niewidzialnym. Trudno było pojąć, czemu poza Fukuoką sprawy
miały się nieco inaczej.
Posiadała różne koncepcje,
związanie z wyborem podróży. Na początku obstawiała wylot do Korei Południowej,
jednakże szybko zrezygnowała z tego pomysłu, ponieważ spora ilość osób, których
znała przeprowadziła się do tego kraju. Po kolei wykreślała kolejne możliwości,
odrzucając Hiroszimę, Sapporo, czy Tokio. Długo kontemplowała nad decyzją
zamieszkania za granicą, aczkolwiek żadna inna możliwość nie wchodziła w grę.
Jeśli chciała resztę życia spędzić spokojnie, musiała zażegnać miejsca, które
doprowadziły do jej destrukcji.
Niespodziewany uśmiech zagościł
na jej twarzy. Od dziecka zarzekała się, że na zawsze pozostanie w Japonii, i
przez długi okres czasu na to wyglądało. Dopiero z czasem zdała sobie sprawę,
że najróżniejsze zmiany przychodzą nagle i omiatają niczego nieświadomego
człowieka. Choć chciała się poddać, postanowiła zawalczyć.
Spoglądnęła na wyświetlacz
swojego Smartphona. Nadeszła pora na
rozglądnięcie się po miejscowości. Z bólem próbowała odwrócić wzrok od widoków.
Góry, których szczyty pokrywał śnieg, lodowaty strumyk przepływający obok
drogi, czy zielone drzewa – to wszystko nie zamierzało wypuścić jej ze swojego
uchwytu. Doznała dziwnego ukłucia w sercu, zdając sobie sprawę, że nigdy już
tutaj nie wróci. Próbowała na próżno pocieszyć się innymi, również pięknymi
miejscami na świecie.
Kątem oka zobaczyła, że jakiś
mężczyzna zaczął zbliżać się w jej stronę. Poczuła, jak serce gwałtownie
podeszło jej do gardła. Osobnik podróżował w tym samym autobusie i
najwidoczniej zainteresował się jej jestestwem. Przez chwilę wmawiała sobie, że
nieznajomy chciał tylko rozejrzeć się po okolicy, ale najwidoczniej myliła się.
– Cudowne widoki, czyż nie? –
zapytał, choć nie zamierzała mu odpowiadać. – Pierwszy raz w Konoha, prawda?
Wybacz za moją wścibskość, ale zwróciłem uwagę, że przyjechałaś sama. Dość
często podróżuję tutaj i jeśli byś chciała, mógłbym zostać twoim przewodnikiem.
Alvaro puścił jej uwodzicielskie
oczko. Kobieta myślała, że się porzyga.
– Dziękuje, ale nie będzie to
konieczne – odparła, starając się zachować grzeczny ton.
– Na pewno? – Wyglądał na
rozczarowanego jej odpowiedzią. – Jestem Hisao. Z przyjemnością poznałbym twoje
imię – dodał, nieświadomie przyprawiając ją do zażenowania.
– Yua – rzuciła szybko i bez
zastanowienia. Nie lubiła kłamać, ale od jakiegoś czasu łgarstwo stało się jej
motywem przewodnim.
Hisao nie był jedynym, który
próbował nawiązać z nią konwersację. Każdemu osobnikowi podawała inne, fałszywe
imię, chcąc pozostać w pewnym stopniu anonimowa. Zazwyczaj rozmowy z nimi nie
trwały dłużej niż trzy minuty, w końcu zdawali sobie sprawę, że miała ich
głęboko gdzieś.
– A co z moją propozycją? – Nie
dawał za wygraną.
– Przepraszam, ale muszę już iść.
Ktoś właśnie na mnie czeka.
Kończąc, odwróciła się i
pospieszyła w kierunku miasteczka. Ponownie zachowała się nieuczciwie, tak
naprawdę nikt jej nie oczekiwał. Tylko w podobny sposób potrafiła go zlać, nie
powinna była uczestniczyć w żadnych rozmowach.
Znajdując się w centrum
miejscowości, zrobiła się głodna. Nie jadła od rana, a zbliżało się popołudnie,
więc żołądek dawał o sobie znać. Po długim namyśle zdecydowała się na włoską
restaurację. Chwilę zajęło, zanim zamówiła cokolwiek. Pierwsze co zrobiła, to
zeskanowała wzrokiem wszystkich klientów. Wolała dmuchać na zimne, mimo że
możliwość spotkania kogoś znajomego wynosiła mniej niż zero. Kiedy zrozumiała,
że jest bezpieczna, zajęła miejsce najbardziej wciśnięte w róg.
Nazywała się Sakura Haruno i
pochodziła z kompletnie innej części wyspy. Przebyła wiele kilometrów, tylko po
to, aby zatrzymać się na parę dni i zacząć obmyślać dalszy plan działania. Z
każdą kolejną miejscowością zmieniała trasę, starając się uniknąć popełnienia
jakiegokolwiek błędu. Wszystko musiało być idealnie rozpracowane, nie mogła
pozwolić sobie na odniesienie porażki.
Po czterdziestu minutach kelner
przyniósł jej potrawę. Zapach lasagne
sprawił, iż zabrała się od razu do konsumpcji. Odprężyła się na moment,
próbując odepchnąć niechciane myśli, związane z zaplanowaną przyszłością.
Brakowało jej takiej chwili, przez ostatnie tygodnie żyła w ciągłym stresie,
nie mogąc skupić się nawet na banalnych czynnościach.
Żaden klient lokalu nie zawracał
sobie głowy zielonooką Sakurą. W porównaniu do dziwaków podróżujących tymi
samymi środkami lokomocji co ona, tych tutaj nie obchodziła obecność samotnie
tułającej się kobiety, posiadającej na karku dwudziesty ósmy rok życia. Jedni z
pewnością woleli delektować się potrawami, drudzy byli zajęci rozmowami z
towarzyszami, zaś tych ostatnich uwagę przykuła policja, która niespodziewanie
wtargnęła do budynku.
Haruno zauważyła ich już za
oknem, zanim zjawili się w restauracji – dwójka mężczyzn, ubranych w
charakterystyczne stroje, idących pewnym krokiem i przynoszących za sobą
napiętą atmosferę. Poruszając się obok siebie, tworzyli wspólnie pewien
kontrast. Ten, który znajdował się bliżej niej był niski i czerwono włosy, zaś
jego kompan wysoki oraz czarnowłosy. I to właśnie na niego zwróciła uwagę.
Chęć przyglądnięcia się
przystojniakowi wygrała nad rozsądkiem. Nie zwróciła uwagi, że zatrzymała
widelec w połowie drogi do ust. Dawno nie miała okazji popatrzyć na tak
apetycznego mężczyznę. Nie potrafiła sobie przypomnieć, czy w ostatnim czasie
ekscytowała się kimkolwiek.
Policjanci poprosili kelnera o
rozmowę z właścicielem lokalu. Czekając, dyskutowali ze sobą zawzięcie. W końcu
ten wyższy rozglądnął się po ludziach, siedzących przy stołach. Być może nie
zatrzymałby wzroku na Sakurze, gdyby nie fakt, iż wpatrywała się w niego,
niczym w obrazek. Kobieta, speszona i zakłopotana, spuściła wzrok, odkładając
zawartość jedzenia z widelca z powrotem na talerz. Gliniarz szepnął coś
towarzyszowi do ucha.
Policzki Sakury momentalnie
pokryły się rumieńcem. Przez swoją niekompatybilność o mało nie przyciągnęła do
siebie kolejnego knypka. W jednej sekundzie ucieszyła się z wyboru miejsca
najbardziej oddalonego od baru, w przeciwnym wypadu mężczyzna mógłby do niej
zagadnąć. A wcześniejsi fatyganci dostatecznie jej wystarczali.
Co za wstyd! – przeszło jej przez
myśl. Uniosła powoli wzrok, chcąc upewnić się, czy gliniarz nie zaniechał
swojej czynności i z ulgą mogła stwierdzić, iż wyczekiwał z niecierpliwością
właściciela, nie odzywając się nic więcej do towarzysza. Chwilę czekali na jego
przybycie. Postarzały tłuścioch z siwym wąsem raczył pojawić się po piętnastu
minutach. Sprawiał wrażenie, jakby spodziewał się ich obecności, choć wyraz
jego twarzy mógłby niektórych zmylić.
Policjanci zerknęli na siebie w
tej samej chwili. Niski pokiwał powoli głową, dając znać, że jemu przypada
rozpoczęcie rozmowy. Starał się wyglądać poważnie, choć młoda uroda za bardzo
nie chciała mu tego umożliwić. Z wyglądu przypominał czternastoletniego chłopczyka, który powinien
siedzieć w domu i grać na komputerze, niż bawić się w dorosłego detektywa.
– Wiadomo panu o napaści na
sąsiedni sklep? – zaczął.
Usta właściciela zmieniły się w
wąską linię.
– Znam szefa, który w nim
stacjonuje. Zdążył mnie poinformować.
– W takim razie mamy wiele pytań
do zadania i bylibyśmy wdzięczni, jakby pan udzielił na nie odpowiedzi.
Grubas pokiwał powoli głową.
Gestem dłoni zaprosił ich na zaplecze. Wystarczająco zdążyli zaciekawić
klientów. Kiedy zniknęli, inni powrócili do swoich czynności, poza kelnerami, u
których owe najście wywołało furorę. Zamiast zając się gośćmi, woleli dociekać
prawdy.
Haruno musiała upomnieć się o
zapłatę za obiad. Wychodząc, odpaliła na telefonie wszystkie możliwe noclegi,
znajdujące się w pobliżu. Nie wiedziała, na ile tutaj zostanie, aczkolwiek
zamierzała przez dwa dni przeanalizować plan działania. Z Konohy musiała
przedostać się do większego miasta, które posiadało port lotniczy. Zrezygnowała
z korzystania z Shinkansen’a,
preferowała dłuższe i powolniejsze podróże. Uważała, że byłoby to zbyt
podejrzane, jakby nagle zdecydowała się szybko opuścić Japonię. Chciała, aby
jej poczynania uchodziły za nadzwyczajnie. Poruszała się od miejscowości do
miejscowości, unikając dalekich dystansów jednym przewoźnikiem.
Westchnęła przeciągle i ruszyła
przed siebie. Musiała oszczędzać pieniądze, więc liczyła znaleźć wolny,
jednoosobowy pokój w najtańszym hotelu. Zachwyt nad przystojnym mężczyzną
ulotnił się szybciej, niż się spodziewała. Ponownie skupiła się na tym, co było
w obecnym momencie najważniejsze. Otwierając portfel przeliczyła gotówkę i
sprawdziła, czy karta znajdowała się na swoim miejscu. Szukając jej, natrafiła
na swój dowód osobisty, do którego musiała się przyzwyczaić. Widniało na nim jej
nowe imię, nazwisko pozostawiła w spokoju.
A brzmiało ono Mio.
***
Itachi Uchiha z zadowoleniem
opuścił budynek Komendy Głównej w Konoha. Od samego początku marzył o powrocie
do domu. Mimo iż lubił swoją pracę, jedyne na co miał ochotę to zając się tylko
i wyłącznie własnymi przyjemnościami. Dzisiejszy dzień sprawiał, iż ciężko mu
było skupić się na sprawie związanej z napaścią. W głowie posiadał jeden wielki
mętlik. Gdyby nie jego towarzysz, z pewnością dostałby upomnienie za brak
zaangażowania w zgłoszenie. A nie zamierzał ponieść takiej porażki, w końcu był
jednym z lepszych policjantów tej zafajdanej dziury.
Mężczyźni nie dowiedzieli się
niczego sensownego w restauracji. Ten niższy – Sasori, dostawał szaleju,
starając się wydobyć cokolwiek sensownego od tłuściocha, który posiadał więcej
ciała niż rozumu. Mimo iż oboje właściciele znali się bardzo dobrze, to w żaden
sposób nie ułatwiło im to dojścia do prawdy.
Itachi’emu zrobiło się niedobrze
na samą myśl o kolejnych zmarnowanych wieczorach, które będzie musiał poświecić
na rozpatrywaniu napaści. Uwielbiał swoja pracę, ale wolał zajmować się
morderstwami, gwałtami bądź wypadkami. Kradzieże wydawały mu się nudne, może
dlatego, że z reguły nie ponosiły za sobą śmiertelnych ofiar. Dlatego kiedy
wracali wspólnie z restauracji usiłował namówić Sasori’ego, aby wziął wszystko
na swoją głowę. Spodziewał się jednak niezgody z jego strony.
Jego towarzyszowi nie
przeszkadzały żadne zlecenia. Nie mógł sobie pozwolić na bycie wybrednym, poza
sobą miał do wyżywienia dziecko, a Itachi jedyne na co wydawał pieniądze to na
swoje własne potrzeby. Mimo wszystko nie lubił samotnie rozwiązywać „zagadek”,
od samego początku stanowili z Uchihą zgrany duet i tym razem pragnął, aby nie
było inaczej.
Czarnowłosy nigdy nie posiadał
szczęścia do kobiet. Był grubo po trzydziestce i jedynie kontakt z przeciwna
płcią miał podczas rozmowy z właścicielką, u której wynajmował segment
mieszkalny. Od czasu do czasu udawało mu się przyprowadzić jakąś średniej klasy
sztukę, ale z reguły ich romansowanie nie trwało długo. Potrzebował kogoś, kto
zrozumiałby jego nietypową osobowość, ale zdawał sobie sprawę, że takowa osoba
istniała tylko i wyłącznie w jego głowie…
Skierował się do swojego
Mitsubishi, którym parkował zawsze w jednym miejscu. Od początku swojej kariery
zaklepał je sobie i nikt inny nie miał prawa go zająć. Pilnował go, niczym oka
w głowie i nie jeden z nowych gliniarzy odczuł skutki zatrzymania samochodu na
niewłaściwym stanowisku. Kiedy usadowił się na siedzeniu, włączył stacyjkę i
wyjechał z terenu komendy. Choć Konohy nie można było zaliczyć do dużych miast,
to posiadała dość spory ruch na ulicach, ze względu na turystów, którzy nie
brakowało w żadnej porze roku.
Dzisiejszego dnia zakorkowali
główną i zarazem najszybsza drogę, jaką Itachi wracał do domu. Zaklną pod
nosem, posuwając się wśród sznurku samochodów. Cierpliwość upuszczała go z
każdą kolejną minutą. Mógłby rzec, iż tylko stał w jednym miejscu, nie mając
możliwości dotrzeć do celu. Zadecydował skręcić na najbliższym skrzyżowaniu i
pojechać inną, nieco dłuższą trasą. Zanim się do niego dobił o mało nie został
staranowany przez ciężarówkę, której kierowca stracił najwidoczniej ostatki
zimnej krwi.
Wkurwiony Uchiha rozsunął szybę,
wyzywając gościa i pokazując mu na samym końcu środkowy palec. Na dodatek wrył
się przed jego pojazd, aby dać mu nauczkę i czym prędzej skręcił, pozostawiając
za sobą rażący uszy pisk opon. Kiedy nie spieszył się do domu, zawsze wracał do
niego wcześnie, natomiast jak zamierzał czym prędzej odpocząć we własnym
pokoju, wszystko musiało zepsuć jego plany. Zwłaszcza, gdy wyjątkowo nie
potrafił poukładać swoich myśli.
W nocy nawiedził go pewien sen.
Nie stanowił dla niego zaskoczenia, ponieważ pojawiał się wiele razy i za
każdym razem ponosił za sobą te same konsekwencje. Przebywał w nim w jakimś
lokalu, rozkoszując się wyjątkowo gwieździstym niebem. Poznał tam kobietę o
wyjątkowej urodzie. Spodobała mu się, a pod sam koniec spowodował wypadek,
potrącając ją.
Mio, przedstawiła się jako Mio – rozpatrzył,
mijając najbiedniejsze osiedle Konohy.
Ile razy śnił o nieznajomej Mio?
Nie potrafił zliczyć. Jednego był pewny, dziewczyna wyglądała nieziemsko, więc
niemożliwe, aby kiedykolwiek nadarzyła się okazja, żeby ją poznać. Wierzył, iż
każdemu człowiekowi jest przypisane, czy spędzi życie przy boku ukochanej
osoby, bądź samotnie. Według niego należał do tej drugiej grupy.
Mimo wszystko tajemnicza kobieta
nie dawała mu spokoju od paru dobrych lat. Pojawiała się w różnych snach, w wielorakich
sytuacjach, niekonieczne podczas tej samej fabuły spoczynku. Aczkolwiek od
ponad miesiąca, co najmniej raz w tygodniu, Itachi budził się z walącym sercem
przez Mio, która mimo uderzenia z maską jego Mitsubishi, wciąż miała siłę
wyjawić swoje imię, miano cechujące piękną więź.
Więc co to mogło oznaczać? Czyżby
chwila spotkania dziewczyny zbliżała się coraz bardziej? Na pewno nie,
pomyślał. Na takie sytuacje nie ma miejsca w realnym świecie. Jedyne co mu
pozostało, to pogodzić się z losem.
Powoli opuszczał teren zabudowany
i skierował się w stronę tej części Konohy, na której mieściło się wiele hoteli
i miejsc, w których tacy jak on mogli spokojnie wegetować i nie płacić dużych
rachunków. Gdyby mógł wracać starą trasą, dawno odpoczywałby na fotelu, pijąc
kawę i kontemplując. Napisanie raportu mógł odłożyć na wieczór, w końcu i tak
nie miał zbyt wiele rzeczy, jakie mógłby w nim zawrzeć.
Przed sobą miał do pokonania
ostry zakręt. Nie było by w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, iż nagle
wyłoniła się z niego osoba, która zapewne szukała jakiegoś noclegu. Uchiha,
pomimo hamowania, nie zdążył się zatrzymać.
Rąbnął w ciało.
Zobaczył, że odrzucił osobę parę
metrów dalej.
I okazała się nią kobieta o
niespotykanym kolorze włosów.
***
W nowoczesnym mieszkaniu, blisko
centrum Fukuoki, siedziała na białej kanapie blond włosa kobieta. Przeglądała
stare zdjęcia, starając przypomnieć sobie czasy, w których uczęszczała do
szkoły, miała czas na imprezy oraz próbowała różnych rzeczy, na przykład
zielska i alkoholu. Teraz była już dojrzałą kobietą, nie zajmującą się
podobnymi bzdetami. Miała na głowie prace, prowadzenie lokum i utrzymanie
dobrych stosunków ze swoim narzeczonym.
Od dłuższej chwili przyglądała
się fotografiom, na których widniała inna, nietypowa dziewczyna z różowymi
włosami. Miała z nią wiele zdjęć, począwszy od podstawówki do szkoły średniej. Przez
pewien okres były ze sobą nierozłączne, jako najlepsze przyjaciółki wiedziały o
sobie wszystko. Razem balowały, podrywały chłopaków i nie nudziły się swoim
towarzystwem. Niektórzy przezywali je „psiapsiółki”, aczkolwiek dla dziewczyn
owe określenie nie brzmiało obraźliwie, w końcu nie ukrywały przed innymi
swoich relacji.
Blondynka westchnęła przeciągle,
nie mogąc zmusić się do odłożenia zdjęć. Momentalnie powróciła do wspomnień,
czując, jakby wydarzyły się dopiero wczoraj. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni
raz widziała się z przyjaciółką. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy miała
miejsce ich finalna konwersacja. Jedyne co miała na uwadze to fakt, że się
pokłóciły.
Z namysłu wyrwał ją odgłos
zamykanych drzwi. Spoglądnęła na zegarek, uświadamiając sobie, że zmarnowała prawie
dwie godziny. W wejściu do salonu ukazał się przystojny mężczyzna. Uniósł brwi
ze zdumienia, jakby nie mogąc uwierzyć w to co widział. Kobieta również sprawia
wrażenie zaskoczonej swoim zachowaniem. Nigdy nie przypuszczałby, że mogłaby
poświecić tyle czasu dla pozostałości z przeszłości.
– Mógłbym się dowiedzieć, co
wyprawiasz? – odezwał się, podchodząc i dając jej całusa na powitanie.
– Nic szczególnego – odparła,
odwzajemniając gest. Uwielbiała, kiedy jej narzeczony wracał z roboty. Niczego
tak nie cierpiała, jak samotności.
– Powiedziałbym, że wręcz
przeciwnie. – Zaglądnął do zawartości fotografii i zamarł. – Ino…
Wiedziała, że tak zareaguje.
– Nie musisz o nic więcej pytać –
rzuciła, nie chcąc kontynuować tego tematu.
Sai wciąż nie wyglądał na
przekonanego. Nie zdziwiła się jego reakcją, wiedział o wszystkim i nigdy nie
pochwalał jej za czyny, jakich dopuściła się w przeszłości.
– Spodziewałbym się każdego, ale
nie Sakury.
Yamanaka wzruszyła ramionami. W
jednym momencie pożałowała, iż nie skończyła wcześniej owej czynności.
– Tak mnie wzięło na wspominki.
– Posłuchaj – rozkazał, siadając
obok i łapiąc twarz ukochanej w swoje dłonie. Nie pierwszy raz starał się jej
wbić do głowy, aby zaprzestała swoich zamiarów.– Nie macie ze sobą kontaktu od
dawna. Więc chcesz mi wmówić, że po prostu zechciałaś patrzeć na jej osobę?
Wiesz, że mnie nie okłamiesz!
Pieprzony detektyw, rzuciła w
myślach. Czasami jego zdolności szpiegowskie działały jej na nerwach. W końcu
miał racje, nie potrafiła przy nim ściemniać.
– Na pewno chcesz wiedzieć? –
Wolała się upewnić. Zauważyła jak pewnie kiwną głową. – Tęsknie za nią – szepnęła.
Nastała chwila nieprzyjemnej
ciszy, czyli czegoś, co doprowadzało ją do szewskiej pasji.
– Że co?!
– Wiedziałam, że tak zareagujesz…
– Chcesz mi powiedzieć, że nagle
masz poczucie winy za to co zrobiłaś?
– Ja? – Wezbrała w niej złość. –
Sakura również nie była święta!
Mężczyzna przewrócił oczami,
zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie stworzył pretekst do sprzeczki.
– Wiesz co mam na myśli.
– Mówiłam ci, że on mnie wybrał
sam.
– Mogłaś nie zdecydować się na
ten związek.
– Sai!
– Dobra, już się zamykam!
Przyjaźń Ino i Haruno miała swoje
zakończenie przez jednego mężczyznę, w którym zakochały się obie. Żadna z nich
nie zamierzała odpuścić, po czym on zwracał uwagę tylko na Yamanakę.
Gdyby blondynka mogła cofnąć się
do przeszłości, zapewne nie zgodziłaby się na więź z kimś, w kim od dłuższego
czasu podkochiwała się Sakura. Zdawała sobie sprawę ze swojego samolubnego
zachowania, aczkolwiek ich związek nie trwał wiecznie, a Haruno mimo wszystko
nie zamierzała powrócić do dawnych relacji.
– Mimo wszystko jesteś pewna, czy
chcesz odnowić waszą bliskość? – Sai wciąż nie wydawał się być przekonany.
– Z nikim się tak dobrze nie
trzymałam, jak z nią – ciągnęła. – Owszem, mogłam postąpić inaczej, dlatego nie
pierwszy raz zastanawiam się nad spróbowaniem wszystkiego od nowa. Z drugiej
strony, czemu tylko mi ma na tym zależeć?
– Ponieważ to dzięki niej go
poznałaś.
Ino wyglądała, jakby spodziewała
się takowej odpowiedzi. Przegryzła dolną wargę, czując narastający w głowie
mętlik.
– Dlatego będzie najlepiej, jeśli
pierwsza wyciągnę dłoń.
Odczuła jak Sai objął ją ramieniem. W drugiej ręce przeglądał fotografie, parskając przy niektórych
śmiechem. Yamanaka próbowała się rozluźnić, mocniej przytulając się do jego
ciała. Musiała wymyślić plan, w jaki sposób dotrzeć do Haruno i nakłonić ją do
odnowienia relacji. Zdawała sobie sprawę, że zadanie nie będzie należeć do
najprostszych, aczkolwiek warto było spróbować.
Jej narzeczony miał rację, poczucie
winy ściskało ją w sercu. Dawny chłopak stał się dla niej ważniejszy od
przyjaciółki. Musiało minąć sporo czasu, zanim zrozumiała swój błąd. Nie
oczekiwała pozytywnej reakcji ze strony Sakury. Będąc na jej miejscu, nie
potrafiłaby osądzić, czy sama wybaczyłaby komuś takie świństwo. Uratowanie ich
więzi stało się jej pierwszorzędnym obowiązkiem. Była gotowa zaryzykować.
Szkoda tylko, że nie wiedziała,
iż Haruno przebywała w tym momencie na innej wyspie Japonii.
OD AUTORA: Ajajaj! Pierwszy rozdział mamy już za sobą ^^ Coś za przyjemnie mi się go pisało, a z reguły, kiedy tak mam, to mi nic nie wychodzi XD Niektóre akapity poprawiałam z kilka razy, ale w moim przypadku i tak ich było dość mało.
Zamierzałam go opublikować przed świętami. Niby zbliża się wolne, a tu jednak wcale takiej laby nie będzie, zważywszy, że mam taką robotę, do której być może zawitam w Wigilię, bądź na Boże Narodzenie. Jak sobie pomyślę, ile mnie czeka do zrobienia w tygodniu, to mam ochotę otworzyć okno, wyskoczyć i dziękować w trakcie, że nie mieszkam na parterze.
Jak na razie dowiedzieliście się, kim jest tytułowa Mio, ale co będzie miała wspólnego z tą, która nawiedza Itachiego w snach? :>
Im częściej przeglądam rozpiskę rozdziałów tego opowiadania, tym coraz bardziej mnie świerzbią łapki, aby przysiąść do chapteru drugiego! Ale nie wolno, najpierw pora chociaż zacząć kolejne notki na innych blogach xD A tutejszy art (według mojej koncepcji) przedstawia jedno ze zdjęć Ino i Sakury z czasów "młodości".
Mam nadzieję, że notka się podoba. Jestem mile zaskoczona ilością wyświetleń, zważywszy na fakt, iż dopiero pojawiły się tutaj dwa posty.
Naprawdę jesteście kochani <3!
Wciąga! I to bardzo!
OdpowiedzUsuńByło kilka literówek i błędów ortograficznych, w oczy rzuciło się też słowo "blondwłosa", którego chyba nie znajdziemy w słowniku :P Jednak to tylko drobiazgi, także nie przejmuj się! :)
Kurde, ale mi dałaś zagwozdkę - czemu Sakura ucieka, jak będzie wyglądać jej relacja z Itachim, czy Ino ją odnajdzie? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi! :(
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział - historia strasznie mnie zaciekawiła :)
Dużo weny życzę i wesołych świąt! <3
Pozdrawiam <3
Kompletnie nie zwróciłam uwagi na mój błąd ortograficzny. Dziękuję bardzo za zwrócenie mi uwagi! Jest to ważne dla mnie, ponieważ wiem, gdzie co i jak powinnam zmienić :)
UsuńZ kolejnymi notkami będziecie się dowiadywać coraz więcej. Hyhy aż sama chciałabym mieć już napisane rozdziały do przodu <3 Oj relacja naszych kochasiów będzie dość... nietypowa xD Znaczy, mam nadzieję, że uda mi sie ją w taki sposób przedstawić.
Tak się cieszę, że zaglądnęłaś tutaj i pozostawiłaś po sobie opinię <3 Również oczekuję u ciebie kolejnych rozdziałów!
Wesołych świąt <3!
[PS Dopiero zwróciłam uwagę, że linki do zakładek noszą fajne nazwy :P Otwórz w nowej karcie i spójrz na link :DDD]
UsuńO NIEEEEE HAHAHAHAHAHAHHAHAHAH! To sie mi nigdy nie zapisywało, a z reguły na początku jak tworzę bloga daje byle co, żeby było napisane XD Chyba od nowa je muszę dać bo aż mi wstyd XD Czemu zawsze się zbłaźnię !
UsuńMi tam się podoba, ważne że „polecane” są „polecane”, a nie kupa xddd
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńMuszę szczerze stwierdzić, że historia mnie zainteresowała, bo naprawdę bardzo lubię ItaSaku i uważam, że ta para ma duży potencjał. Tym bardziej, że uwielbiam Itachiego.
Mam nadzieję, że relacja Sakury i Ino odnowi się, bo razem tworzą fajny zespół.
Czekam również niecierpliwie na wątek ItaSaku oraz jak potoczy się ich życie...
Pozdrawiam! ;*
Oj ich wspólna relacja potoczy się dość "nietypowo" XD. Dziękuję bardzo, że tutaj zajrzałaś kochana <3 Oj tak, ostatnio na ItaSaku mam taką samą fazę jak na SasuSaku (co ten blogspot robi z człowiekiem XD). Kto nie kocha Itasia <3!
UsuńRównież pozdrawiam ;*
Kurde, nie spodziewałabym się, że akcja z prologu okaże się snem! No i w dodatku przełożyła się po latach na rzeczywistość, to aż niemożliwe :D Ciekawe jak zareaguje Sakura, kiedy się ocknie... bo mam nadzieję, że nic złego jej Itaś nie zrobił ;-;
OdpowiedzUsuńShiranka
Niemożliwe zawsze może okazać się możliwe, a tym bardziej w opowiadaniach :D Choć w kanonie znamy Itasia z innej strony, tak tutaj będzie miał inne podejście do panny Haruno :> Jestem fanką nietypowych relacji między postaciami. Nie zamierzam stworzyć jakiegoś creepy love story, aczkolwiek między naszymi bohaterami zrodzi się coś, co w naszej rzeczywistości mogłoby się wydarzyć między nieco klepniętymi na umysł ludźmi ^^
UsuńDobra, powoli powracam do blogosfery, węc też powoli nadrabiam zaległości. Na razie daję tylko taki znak, że jestem. Rozdział przeczytałam i mocno mnie on zainteresował. Sporo tajemnic. Ciekawi mnie, czemu Sakura podróżuje, zmieniła imię i czy to Sasuke jest tym mężczyzną, przez którego rozpadła się jej przyjaźń z Ino.
OdpowiedzUsuńPoczątek historii jest nurtujący!