Poczuła ból, który rozsadzał jej
głowę. Próbowała otworzyć oczy i jedyne co dała radę to je lekko rozchylić. Ostatnie
co pamiętała, to silne uderzenie maski samochodu. Zdała sobie sprawę, że
nie przebywała w szpitalu w Fukuoce. Miejsce, w którym się aktualnie znajdowała
wyglądało kompletnie inaczej. Beżowe ściany nie oddawały zimnego klimatu
białego koloru, jaki panował w takowej instytucji ratującej życie w jej
rodzimej miejscowości.
Tylko
jak tutaj trafiła?
Pytanie
momentalnie owładnęło jej umysłem. Chciała uporządkować wszystko od początku do
końca. Przyjechała do Konohy, ponieważ miała ku temu solidny powód, i z tego co
zdążyła sobie przypomnieć nie zamierzała zostać w niewielkiej miejscowości na długo.
Mogłam umrzeć, pomyślała, podczas gdy rozmyty wzrok powoli powracał do
normalności. Prócz ścian, ukazywało się przed nią coraz więcej przedmiotów.
Starała się poruszyć palcami oraz stopami i odetchnęła z ulgą, kiedy
zrozumiała, że nie została sparaliżowana. Wtedy musiałaby się pożegnać ze
swoją przyszłością.
Do
jej uszu dobiegły czyjeś głosy. Nieznajomi nie trudzili się, aby uciszyć własne
tony. Na początku nie wiedziała, ilu ich musiało przebywać w pobliżu. W pokoju
leżała sama, tego była pewna. Jednakże był to szpital, co oznaczało, że roiło
się w nim od ludzi, których za wszelką cenę chciała uniknąć. Zdając sobie z
tego sprawę, rozszerzyła na siłę oczy i zdecydowała się jak najszybciej porozmawiać
z lekarzem na temat jej stanu. Musiała się stąd urwać, zanim którykolwiek z
pacjentów zapragnąłby ją zagadać.
—
Pozwól mi tam wejść! — krzyknął obcy.
Sakura
drgnęła pod pościelą.
—
Chcę zobaczyć czy jest cała.
Kto
chciał ją ujrzeć?
—
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł — odezwał się ktoś inny.
Starała
się rozpoznać kto mówił.
—
Po prostu zamknij ryj i wpuść mnie do środka!
Do
pomieszczenia wpadł mężczyzna, na którego widok zachłysnęła się własną śliną. Stał
przed nią dyszący, przystojny policjant, na którego zwróciła uwagę podczas
konsumowania obiadu. Wyglądał na przestraszonego, co nieco ją zdziwiło. Kojarzyła
go z wyglądu, więc nie rozumiała czemu zależało mu na wparowaniu do jej sali. I
dopiero po chwili pojęła jego zatroskanie. Prawdopodobnie był tym, który wjechał
w nią samochodem!
Jego
śladem podążyła dwójka innych przedstawicieli przeciwnej płci. Jednym z nich
okazał się czerwono włosy liliput, który również przebywał na służbie i brał
udział w przesłuchiwaniu właściciela knajpy. Tylko trzeciego nie potrafiła
sobie przypomnieć, aczkolwiek po białym kitlu zrozumiała, że miała do czynienia
z lekarzem.
—
Widzisz Itachi?! — ryknął mikrus. Gdyby był niższy o parę centymetrów, zapewne
zaliczałby się do karłów. — Mówiłem, że będzie z nią dobrze!
Itachi…
więc tak na ciebie mówią, przeszło jej przez myśl.
Uchiha
wyglądał, jakby popuścił w gacie. Dopiero po kilku minutach odetchnął, choć
przytomność Sakury w żaden sposób nie polepszała jego sytuacji zawodowej. Zdawał
sobie sprawę, że ma przerąbane. Mimo wszystko chciał, żeby przeżyła. W końcu dziewczyna
kogoś mu przypominała.
Była
piękna. W restauracji siedziała za daleko i nie miał jak się jej przyglądnąć. Teraz
natomiast wiedział, iż miał do czynienia z cudowną istotą. Mimo że wyglądała na
nieco poturbowaną, sprawiała wrażenie uchodzić za kogoś, kto towarzyszył mu od
lat. Jej różowy odcień włosów przykuwał uwagę, a spojrzenie zielonych oczu
zniewalało go. Nie wiedział co powiedzieć, do tego nie mógł być pewny, czy
kobieta go kojarzyła. Że też akurat na nią musiał wpaść…
Sakura
poczuła się nieswojo. Wzrok, jakim taksował ją przystojniak, drażnił ją. Wpatrywał
się, jakby miał do czynienia z kimś znajomym, z kimś z kim dzielą go wspomnienia.
Nigdy nie przebywała w podobnej sytuacji, dlatego musiała zmotywować się i wyprosić
policjantów, żeby móc zostać sam na sam z doktorem. Świadomość podpowiadała
jej, że towarzystwo ciemnowłosego mogło zwiastować kłopoty. Chciała się
odezwać, ale lekarz okazał się pierwszy.
—
Spokojnie chłopcy. Pani Mio uszła cało i zdrowo — rzekł, podchodząc do łóżka i odwracając
się w kierunku mężczyzn.
Sakura
zamrugała energicznie powiekami.
—
Mio? — zapytała nieumyślnie.
Nie
minęła sekunda, a miała ochotę walnąć się w czoło. Przecież nie nazywała się
już Sakura!
Trójka
osobników pobladła. Szatyn zachwiał się do tyłu i gdyby nie jego towarzysz,
zapewne grzmotnąłby na posadzkę. Wyglądało to trochę komicznie, ponieważ wysoki
osobnik o mały włos nie zmiażdżył liliputa. Doktor najwyraźniej postanowił
poprawić zaistniałą sytuację.
—
Nie pamięta pani swojego imienia?
—
Ja pierdole, ona ma amnezje! — zaterkotał Sasori. Lekarz rzucił mu karcące
spojrzenie.
Sakura
myślała, że się zaraz rozpłacze. Przez własna głupotę, mogła zniszczyć swój plan.
—
Ja … — Nie potrafiła dokończyć. Poczuła łzy, które zaczęły napływać jej do
oczu.
Trójka
gości zwróciła na nie uwagę. Wszyscy nie wiedzieli, jak zareagować. Załamany
doktor przyłożył dłoń do własnego czoła, najwyraźniej żałując, że jemu
przypadła ofiara wypadku samochodowego. Może sytuacja potoczyłaby się inaczej,
gdyby od samego początku odwiedziłby Haruno bez asysty towarzyszy.
Itachi
powrócił do dawnej pozycji, niczym zmartwychwstały. Rozchylał i zamykał usta,
jakby wypowiadał bezgłośnie „nie, nie, nie”. Jego klatka piersiowa gwałtownie
unosiła się i opadała. Fala gniewu napełniła go od środka.
—
Będzie dobrze, będzie dobrze... Nic tutaj nie jest takie jak powinno! — Nie potrafił się powstrzymać. — Kazaliście mi
się nie martwić. I po co? Przeze mnie ona nie wie jak się nazywa, to wszystko
moja wina!
—
Nie reaguj pochopnie. — Sasori próbował go uspokoić. Na próżno…
—
Miałeś rację Kiba — zwrócił się do lekarza. — Nie powinienem był tutaj
wchodzić.
Kończąc,
wybiegł z pomieszczenia. Sasori westchnął przeciągle i napotykając wzrok
doktora Kiby Inuzuki skinął głową, jakby zrozumiał jego przekaz i przyjął rozkaz
do zrealizowania. Pognał za Itachim, krzycząc na cały szpital, aby zwolnił. Minęła
chwila, a ich kroki i krzyki ucichły, pozostawiając pacjentów z powrotem w
spokoju. Szpital ponownie zmienił się w typowe miejsce, w którym śmierć i choroby
wisiały w powietrzu.
Zaistniała
scena wydawała się Sakurze wyrwana z jakiejś tandetnej komedii. Nie mogła uwierzyć
we własną głupotę. Pragnęła wydostać się stąd, przenocować gdzieś i opuścić
wreszcie Japonię. Dotychczas wszystko zdarzyło się przypadkiem: karambol, pobyt
w szpitalu, spotkanie policjantów, czy niepamięć o nowym imieniu. Gdyby
wcześniej wiedziała, że jej podróż się tak skończy, miałaby w dupie swoją anonimowość
i od razu kupiła bilet lotniczy na inny kontynent.
Co
innego, gdyby przytrafiło się jej coś podobnego w większym mieście. Najwidoczniej
wszyscy mieszkańcy siebie znali w Konoha, wynikało to z faktu, iż przystojny
funkcjonariusz odezwał się do doktora po imieniu. Nic innego nie przychodziło
jej do głowy. Z czymś podobnym nigdy nie
spotkała się w Fukuoce, tam zazwyczaj zwracało się do lekarzy oficjalnie. Oznaczało
to, że była zmuszona jeszcze szybciej upuścić tę mieścinę niż sądziła.
Uniosła
wzrok na doktora Inuzukę, który nie przestawał się jej przyglądać. Również wyglądał
niczego sobie, najbardziej charakterystyczne w jego obliczu stanowiły dwa malunki
na policzkach. Idealnie przystrzyżona bródka dodawała mu lat, ale mimo wszystko
wciąż zaliczał się do interesujących mężczyzn.
Każda
nowo poznana osoba, każde pierwszorazowe odwiedzone miejsce przyczyniało się do
utrudnienia zamierzeń Sakury. Próbowała nie myśleć o różnych niespodziankach,
które czyhały na nią w innych miejscowościach. Jednego była pewna, Konoha stała
się dla niej pechową lokalizacją. Miała nadzieję, że z każdą kolejną
bezproblemowo dotrze do nowego kraju.
—
Widzę, że wciąż pozostajesz roztrzęsiona — odezwał się spokojnie. Zmusił się nawet
do ciepłego uśmiechu. — Pozwól, że pozostawię cię jeszcze na chwilkę. Wnet
wrócę, opowiem ci wszystko i przekażę twoim bliskim o wypadku.
Kończąc
zostawił ja samą. Kropelki potu zagościły na czole Sakury szybciej, niż to przewidywała. Nieobecność lekarza dodała jej nieco czasu, w
końcu musiała się jakoś z tego kłopotu wydostać. Skoro chciała bezszelestnie
uciec z ojczyzny, nie mogła pozwolić, aby doktor skontaktował się z kimś z jej
rodziny. Do tego powinna była od razu wytłumaczyć swoją pomyłkę.
—
Aleś się wkopała – powiedziała sama do siebie. — Zajebiście Sakura! — Tym razem
pokręciła głową ze złością, ponieważ ponownie się pomyliła.
***
Nowoczesny,
jasny blok mieszkalny prezentował się ciekawie w przybrzeżnej dzielnicy
Fukuoki. Większość sąsiadujących budynków dopiero niedawno oddano do renowacji,
ten jako jedyny został wybudowany około pięć lat temu, dlatego wyróżniał się wśród
starszej zabudowy. Ulokowany był na dawnym pasie zieleni, który młodzież przez
wiele lat traktowała jako miejsce idealnie nadające się do imprezowania w
plenerze.
Ino
Yamanaka stała pod klatką, która za bardzo powodowała u niej nawrót pewnych
wspomnień. Nieraz odwiedzała stojący przed nią budynek, nie potrafiła zliczyć,
ile wolnego czasu poświęciła przebywając tutaj. Choć znała na pamięć całą
Fukuokę, niektóre lokalizacje sprawiały, że tęskniła za przeszłością.
Nowoczesny blok zaliczał się właśnie do takiego ulokowania, które wdzierało się
w jej pamięć i odtwarzało w kółko te same pozostałości.
Przypomniała
sobie, jak zazdrościła Sakurze, kiedy pomagała jej tutaj w przeprowadzce. Haruno, tuż po studiach znalazła dobrze płatną pracę w wyuczonym zawodzie i
marzyła wyprowadzić się z rodzinnego domu. Trudno uwierzyć, że było ją stać na
nowe mieszkanie. Upodobała sobie właśnie ten blok, ponieważ znajdował się
blisko morza. Zawsze twierdziła, że uwielbiała mieć widok na królestwo Neptuna.
Różowo
włosa kochała swoje miasto. W podstawówce z niechęcią wybierała się na
wycieczki szkolne, gdyż nie przepadała przebywać z dala od Fukuoki. Największe
miasto wyspy Kiusiu słynęło z Międzynarodowych Tragów Marynistycznych oraz siedzib
popularnych koncernów, takich jak Toyota,
Sony, czy Hitachi. Choć jako dziecko nie zdawała sobie sprawy z takowych firm
i perspektyw, chciała spędzić w nim całe swoje życie.
Nie
podtrzymałaś swoich planów Sakura, przeszło Ino przez myśl.
Yamanaka
po ostatniej rozmowie z Sai’em skontaktowała się z osobami, które mogły
wiedzieć co się podziało z jej dawną przyjaciółką. Nikt nie podał jej pożytecznych
informacji. Udało jej się jedynie przypuszczać, że Haruno zdecydowała się
opuścić miejsce, z którym dotychczas łączyła ją silna więź. Nikt nie miał pojęcia
dokąd się udała. Żadna miejscowość nie przychodziła Ino do głowy. Mogła znajdować
się wszędzie, niekoniecznie w Japonii.
Spróbowała
wpaść na jakiś trop poprzez portale społeczne. Ogarnęło ją przygnębienie, gdy
ujrzała, iż Sakura pousuwała swoje konta. Zmusiła się nawet do zadzwonienia na
jej numer, jednakże i go zmieniła. Wyglądało to tak, jakby chciała totalnie odciąć
się od dawnego życia.
Przez
wyrzuty sumienia ściskało ją w żołądku. Nigdy nie czuła się tak winna, jak w obecnej
sytuacji. Miała wrażenie, że to przez nią Haruno zdecydowała się uciec i
podziać z dala od innych. Gdyby nie głupi incydent z pewnym mężczyzną, zapewne
trzymałyby się razem do teraz. Trudno uwierzyć, że pewne konflikty w bolesny
sposób odbijają się na przyszłości. Obie kobiety były wtedy dorosłe i zachowały
się na miarę nieletnich dziewczyn ze szkoły średniej. Najgorsze, że żadna z nich
nie zamierzała wyciągnąć dłoni, a teraz na wszystko było już za późno.
A
gdyby Haruno wciąż przebywała w Fukuoce? Czy przyjęłaby przeprosiny i zechciała
powrócić do minionej relacji? Takowe pytania ciągle nie dawały jej spokoju.
Mimo wszystko wolałaby usłyszeć z jej ust słowa sprzeciwu, niż główkować się,
gdzie mogła zdezerterować. Posiadała dziwne przeczucie, które nie dawało jej
spokoju. Miała wrażenie, że ta cała sytuacja z przeszłości dopiero w chwili
obecnej poniesie za sobą jeszcze gorsze konsekwencje. Choć próbowała karcić
swój umysł za podobne myśli, nie potrafiła ich powstrzymać. Musiała pokładać
nadzieję w mylność własnej intuicji.
Skupiła
wzrok na domofonie, na którym widniały nazwiska przypisane poszczególnym
mieszkaniom. Sakura rezydowała w lokum o numerze czterdzieści trzy, zaś zamiast
niej znajdowało się słowo „Watanabe”. Ino wcześniej zadzwoniła do tej rodziny, ponieważ
nie mogła uwierzyć, że się wyprowadziła. A jeśli to zrobiła, z pewnością opuściła
rodzinne miasto. Nikt o zdrowych myślach nie wyprowadziłby się z nowego budynku do jakieś postarzałej rudery.
A
gdyby wciąż przebywała w pobliżu?
Ino
pokręciła głową i ponownie wcisnęła domofon.
—
Kto tam? — Do jej ucha doleciał obcy głos.
—
Przepraszam, pomyłka — odpowiedziała i wzdychając skierowała się z powrotem w
stronę swojego domu.
***
Sakura
przechadzała się po pokoju w te i z powrotem. Próbowała wymyślić, w jaki sposób
wytłumaczyć własną pomyłkę. Chciała ją uzasadnić konkretnie, ale tak, żeby w
żaden sposób nie powiedzieć za dużo. Miała swoje tajemnice i uważała, ze inni
nie powinni mieć prawa, aby się o nich dowiedzieć. Tym bardziej nieznany doktor,
który zamiast od razu przestawić jej jako pacjentce całą sytuację, oznajmił, że
przyjdzie z czasem. Upłynęła prawie godzina, a on wciąż się nie zjawił.
Choć było to Haruno na rękę, zdecydowała, iż powinna zwiększyć ostrożność. W końcu
lekarz dogadywał się z funkcjonariuszami prawa, jak z własnymi kolegami. Skoro
byli ze sobą w jakiś sposób powiązani, owa sprawa zaczęła dotyczyć ich wszystkich.
Na coś takiego nie było miejsca w jej zamierzeniach.
Wychodząc
z pomieszczenia, rozglądnęła się kilka razy po korytarzu. Kiedy upewniła się,
że żaden inny pacjent nie przebywał w pobliżu, odważyła się postawić na nim swoje
nogi. Musiała znaleźć gabinet Kiby Inuzuki, najlepiej w taki sposób, aby
pozostać niezauważonym. Czuła się trochę jak szpieg, którego zadaniem jest
bezszelestnie dotrzeć do ofiary. Stąpając powoli, posuwała się w głąb
korytarza. Swoim zachowaniem zapewne
przypominałaby niektórym chorą psychicznie osobę. Miała hopla na punkcie zmiany
własnego życia. Pozostałości z przeszłości wręcz zmuszały ją do podjęcia dość dziwnych
środków. Nie ukrywała, że się bała.
Rozglądała
się w prawo i lewo, odczytując po kolei gabinety poszczególnych lekarzy. Musiało
minąć dziesięć minut zanim dotarła do celu. Zatrzymując się przed drzwiami, starała
się uspokoić. Uda się, dopingowała siebie w myślach. Wystarczyło uchodzić za swobodną,
może lekko zaniepokojoną, byleby nie przesadzić z emocjami. Najchętniej odczekałaby
swoje i zniknęła, jednakże takowe posunięcie mogłoby tylko jej zaszkodzić.
Wzięła
głęboko powietrze do płuc i zapukała. Nie czekając, zacisnęła klamkę i
wparowała do środka. Doktor patrzył w jej stronę nieco zszokowany. Haruno
wiedziała, że miał do niej przyjść, ale nie mogła dłużej zwlekać. Albo teraz,
albo nigdy. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce.
—
Zamierzałem panią odwiedzić — zaczął Inuzuka, uśmiechając się szeroko. — Czyżby
coś się stało?
Sakura
usiadła naprzeciwko. Czuła, że zaczyna panikować.
—
Chciałam tylko zgłosić, że…
—
Że nie ma pani amnezji?
Jego
słowa trafiły w nią, jak piorun w drzewo. Tym razem się nie powstrzymała i nie
ukryła zdziwienia. Kiba widząc jej reakcję, zachichotał pod nosem.
—
Zastanawia się pewnie pani, skąd to wiem.
—
Ja… — Próbowała skończyć własną wypowiedź. — Po prostu nie wiedziałam
gdzie jestem i co się zemną dzieje.
Lekarz
pokiwał powoli głową, dając znać, że zrozumiał.
—
Po prostu chciałem panią uświadomić, że tamta dwójka mężczyzn zareagowała zbyt
pochopnie. — Swoim wywodem ciekawił ją coraz bardziej. — Człowiek w przypadku silnego
uderzenia, bądź urazu głowy jest w stanie zapomnieć jakiegoś fragmentu własnego
życia. Amnezja, przez którą niektórzy nie pamiętają kim są, występuje tylko w
kreskówkach. Jest to udowodnione, ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Różowo
włosa wpatrywała się w niego nie dowierzając. Facet odwalał za nią całą robotę!
—
Nic dziwnego, że na chwilkę pani nie rozumiała o czym rozmawialiśmy. Nigdy
więcej nie pozwolę, aby inni panikowali przy pacjencie. Tylko panią
nastraszyli!
—
Jak mam być szczera — rzekła, drapiąc się w tył głowy. — Przez pewien moment naprawdę
byłam zdezorientowana.
—
Najważniejsze, że nic pani nie jest. Głowa może przez jakiś okres boleć, ale
przepisałem już leki na receptę. Jest pani szczęściarą.
Oj,
gdybyś doktorku wiedział jaką, syknęła ironicznie w duchu.
—
Mogło być po mnie — zaśmiała się, chcąc wypaść normalnie.
—
To byłby okropny cios dla pani bliskich — dodał, wpatrując się w nią uważnie. —
Zamierzałem zapytać, czy powinienem kogoś takiego powiadomić o wypadku. Chyba,
że pani już to zdążyła uczynić.
Rozmowa
zeszła na temat, który dziewczyna chciała za wszelką cenę uniknąć. Nie miała
kogo o tym poinformować. Jedyne czego pragnęła, to wydostać się stąd i móc w
spokoju przemyśleć dalszą podróż.
—
Owszem — skłamała.
—
Ktoś po panią przyjedzie? Z dowodu osobistego wynika, że nie pochodzi pani stąd.
Twarz
Sakury zaczynała tracić rumieńce. Ich konwersacja nie dobiegała końca, ona
dopiero się zaczynała.
—
Nie.
Kiba
uniósł brwi.
—
Jak to nie?
Hatuno
odwróciła głowę i wyjrzała przez okno. Nie mogła znieść jego ciemnych, świdrujących
oczu.
—
Dam radę wrócić sama.
—
Nie wątpię, ale z reguły naszych pacjentów odbiera ktoś z rodziny.
—
W takim razie będę stanowiła wyjątek.
Inuzuka
skrzyżował ręce na piersi i odchylił się na swoim fotelu.
—
Niech mnie pani źle nie zrozumie — rzekł po chwili ciszy. — Wypisze panią, ale
czy mógłbym zapytać, czemu nie chce pani ujrzeć nikogo bliskiego? Mało kto sam
podróżuje.
Złość
powoli zaczynała ogarniać jej ciało. Nienawidziła wścibskich osób, a lekarza
można było bez problemu do nich zaliczyć. Zadawał za dużo dziwnych pytań, tak naprawdę
miała prawo mu nie odpowiadać.
—
Czy to dziwne, że lubię podróżować w samotności? — rzuciła ostro. — Jestem
typem człowieka, który nie potrzebuje towarzystwa innych.
—
Wszystko da się zrozumieć, ale tu chodzi o pani bezpieczeństwo. Po uderzeniu mogą
nastąpić różne skutki uboczne. Jak na razie jestem zobowiązany skierować panią
na dodatkowe badania, żeby się upewnić, czy wszystko jest w porządku.
Kąciki
ust kobiety uniosły się lekko do góry. Podczas czekania na doktora przygotowała
się na podobną ewentualność. Nie było mowy, aby tutaj dłużej została. Wpadła na
pewien plan, ale wszystko zależało od tego, czy lekarz zechce w nim brać
udział.
Sięgnęła
do swojej torebki. Grzebała w niej, nie pokazując zawartości lekarzowi. Kątem
oka widziała, że Inuzuka się niecierpliwił. Jeśli był mądry, domyślił się czego
szukała. Co ja co, ale Sakura w jego bystrość nie wątpiła. W końcu zdołał ją
zaskoczyć, dopytywał się o kwestie, na jakie sama nie wpadła. Dlatego
wiedziała, że jej koncepcja zadziała. Chociaż jedna rzecz okaże się dobrą
strategią.
—
Zagwarantuję doktorowi, że będzie ze mną lepiej niż w porządku. — Kończąc
wyłożyła mu na biurku kuszącą sumę pieniędzy. W oczach lekarza zamigotały
świetliki.
A
jednak się domyślił!
Inuzuka
przeliczył kwotę i kończąc zagwizdał. Mimo że skarcił siebie w myślach, gdyż obiecał, iż nigdy więcej nie
przyjmie żadnej łapówki, nie potrafił się powstrzymać. Za bardzo kochał
pieniądze, a skoro pacjentce nie zależało na własnych zdrowiu, nie miał
podstaw, aby ją zatrzymać w szpitalu siłą.
W
najgorszej sytuacji znajdował się tylko Itachi. Kiba w wolnej chwili obmyślił w
jaki sposób uratować koledze tyłek i po otrzymaniu gotówki od pacjentki
zrozumiał, że będzie to prostsze niż przypuszczał. Kobieta okazała się chytra, do
tego sprawę wypadku wolała pozostawić między
nimi. Choć interesował go jej powód, powstrzymał się od dalszych pytań.
Najważniejsze, że dostał forsę.
—
Mógłby mi doktor polecić jakiś tani nocleg? — zapytała, przerywając jego rozmyślania.
Inuzuka
pokiwał powoli głową. Kiedy nie patrzyła, uśmiechnął się szyderczo.
OD AUTORA: Zdaję sobie sprawę, że między pierwszym a drugim rozdziałem minęło trochę czasu, ale najważniejsze, że w końcu się pojawił! Co tu mogę o nim napisać? Nie jest jakiś długi, nie zamierzałam lać wody i specjalnie się rozpisywać. I może Itachi wychodzi na pizdowatego stulejarza, ale pamiętajcie, on jeszcze zdąży pokazać swoje prawdziwe oblicze xD
Przez cały miesiąc dymałam po dwanaście godzin w pracy, mając niewiele dni wolnych, jednak zmieniłam prace (znowu, nie wiem już który raz) i być może od lutego zacznę dysponować większą ilością swobodnych chwil. Przez ten miesiąc naprawdę zatęskniłam za swoimi upodobanymi czynnościami ;-;
Oj, coś czuję, że trzeba będzie mocno wziąć się w garść i zacisnąć pośladki. Do następnej!
Heh, przeczytałam i w sumie to nadal mało rozumiem :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w najbliższym czasie zacznie się wyjaśniać trochę więcej ;)
Poniekąd o to chodziło :D Z każdym rozdziałem wszystko się będzie wyjaśniać. Wszyscy bohaterowie będą mieć swoje 5 minut (a nawet i więcej). Dziękuję, że zajrzałaś tutaj <3
UsuńAle się porobiło :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji i rozwikłanie zagadek :D
Zapowiada się bardzo interesująco!
A Itachi jak zawsze zajebisty, żaden tam stulejarz :D
Nie ważne jacy są bracia Uchiha, w każdym wydaniu by się ich brało XD. Przez cały blog zdąży się porobić JESZCZE WIECEJ. Bardzo mi miło, że blog jest interesujący <3 Jak na razie pisze mi się go z wielką lekkością i mam nadzieję, że zostanie tak do końca! Gdyby nie to, że mam inne opowiadania i drugie hobby, na które też poświęcam dużo czasu, żeby cały czas się polepszać, notki pojawiałyby się w błyskawicznym tępie.
UsuńDziękuję za komentarz <3
I ja już wiem! Ja wiem! Zdradzi Itachiemu jej adres! Haha, a potem on ją odwiedzi i wtedy się zacznie.... już nie mogę się po prostu doczekać! Chciałabym przeczytać nowy rozdział jak najszybciej! :x
OdpowiedzUsuńPs. Swoją drogą, sama miałam zastój w pisaniu i dzięki temu wpadłam na bardzo ciekawy pomysł, także nieświadomie przyczyniłaś się do rozwoju mojego ff z Itachim, dziękuję! :D
Shirana
Oj, uwielbiam kiedy czytelnicy zastanawiają się jak akcja potoczy się dalej! Zamierzam spiąć pośladki i wolną chwilę poświęcić na tego bloga. Już jeden nadrobiony, więc zostały tylko dwa XD
UsuńNaprawdę? Aż mnie zdziwiłaś :D Pisz pisz, im na blogspocie więcej fanfików SasuSaku i ItaSaku tym lepiej <3 Swoją drogą coś ostatnio bardzo popularny staje się ten paring :D
Dziękuję Shirana za wszystkie opinie <3
Nah, no właśnie ja jestem tą, co preferuje Wattpada i nie wiem, czy się do blogspota przekonam :( Musiałabym dbać o to, żeby publikować jednocześnie na dwóch blogach i na Wattku - bo mam dwa fanfiki, Itachi x OC i Gaara x OC :x
UsuńWiesz co, chyba masz rację, jak tak pomyślałam dłużej. Może dlatego, że Boruto wyszło i teraz wracają wszystkim wspomnienia do tych postaci? Mogłoby być więcej Gaary, nie pogardziłabym, bo na razie znam jedynie dwóch autorów - trzech, włącznie ze mną - którzy piszą z nim DOBRE fanfiki.
Shiranka
Witam ponownie :D
OdpowiedzUsuńO kurcze, zdziwiłam się nieco, że Itachi postąpił tak racjonalnie. Podoba mi się jego panika " Będzie dobrze, będzie dobrze... Nic tutaj nie jest takie jak powinno! — Nie potrafił się powstrzymać. — Kazaliście mi się nie martwić. I po co? Przeze mnie ona nie wie jak się nazywa, to wszystko moja wina!", bo dzięki temu jest łatwiejszy w odbiorze, taki ludzki :D
Czekam na jakieś wskazówki, dlaczego Sakura ucieka x.x
Do usłyszenia! :3
Trochę wyszedł z niego panikarz, ale tak jak wspomniałam wcześniej/ bądź w jednym komentarzu (nie pamiętam xd), Itachi nie będzie typowym przystojniakiem, duszą towarzystwa, ani kimś kto szczególnie będzie wyróżniał się w tłumie. Trudno mi powiedzieć, jak dokładnie chce go ukazać. Prościej to będzie ukazać w trakcie rozdziałów, w przypływie akcji i takie tam :D W końcu wszystko zostanie wyjaśnione ^^
UsuńDziękuję za komentarz <3
Miód na moje uszy <3 Nich będzie panikarzem, nich będzie outsiderem. Czekam, co takiego może pokazać :D
UsuńKiedy nowy rozdział? Nie mogę się doczekać, a tu tak dawno było coś dodane! :<
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby nowy rozdział ukazał się w kwietniu. Na razie nadrabiam innego bloga, na którym nie napisałam nic nowego od trzech miesięcy i nie chcę, żeby to samo przytrafiło sie tutaj xd. Cieszy mnie, że ktoś czeka, więc obiecuję, że nie porzucę tego opowiadania :)
UsuńBardzo się cieszę <3
UsuńJejku, prawie co tydzień tu zaglądam, z nadzieją na rozdział, no i ciągle nie ma :(
OdpowiedzUsuńKończę go poprawiać :3
UsuńBhahaha.
OdpowiedzUsuńSpanikowany Itachi - to jest coś tak irracjonalnego. xD On zawsze uhodzi za faceta tak spokojnego, że miałam wrażenie, że czytam jego jakąś parodię. xD Ale podobała mi się ta scena, bo wywołała u mnie uśmiech! :)
A Kiba? A Kiba lubi piniądz. xD Mam jednak wrażenie, że może coś jeszcze namieszać w życiu Sakury.
No i jestem ciekawa, jaką rolę odegra tutaj Ino. :)
Oj tak, chciałam inaczej przedstawić starszego Uchihe XD Jak mam być szczera, nawet nie sądziłam że takowa jego wersja wpadnie mi do gustu. Jakoś szybko oswoiłam się z jego "nowym" usposobieniem i dość nienaturalnie łatwo potrafię się w niego wbić, więc jeśli się gdzieś pojawia to te fragmenty pisze błyskawicznie XD
UsuńOj nasz kochany Kiba, trochę z wyglądu przypomina wielkiego pana, który ma dużo w kieszeni i wiele za plecami. Co do jego związku z Sakurą nie zamierzam nic spoilerować XD Na pewno będzie jedną z ważniejszych postaci w tym opowiadaniu. Trochę mi go brakowało w Shippudenie, ponieważ Kishimoto skupił się nad nim tylko w pierwszej serii (podobnie jak z Nejim), ale po to istnieje fanfiction, żeby siebie samego zachwycać XD